Wróciłam znad Bałtyku. Jeszcze mam piasek w butach i pachnę morzem :) Najbardziej zapamiętałam moment kiedy stałam nad jego brzegiem, czułam wiatr we włosach, mokry piasek pod stopami i patrzyłam jak płyną fale. W te i wewte.
Pomyślałam, że tak samo jest z uczuciami. Przypływają i odpływają. Jak są przyjemne to wszystko jest ok, ale jak pojawiają się te trudne, to czasem próbujemy ten naturalny stan rzeczy zakłócić, robiąc dwa błędy:
Pierwszy, kiedy jakaś trudna emocja się pojawia, dusimy ją w sobie, chowamy, ściskamy, trzymamy, walczymy z nią.
I przez to nie pozwalamy jej odpłynąć. Ona nas wtedy dręczy i męczy. Zamienia się w gorycz i nie daje żyć. Rozpamiętujemy dawne żale, mamy poczucie winy, narzekamy, oceniamy, obwiniamy i grzęźniemy w bagnie wymówek. A gdyby tak odpuścić? Z miłością otworzyć okno, zaprosić powietrze i słońce. I wraz z podmuchem wiatru pozwolić ulecieć napięciu. Najpierw jednak zadajmy sobie pytanie: „Co czuję?” I odpowiedzmy: „Czuję… złość, gniew, strach, smutek, irytację, bezsilność, frustrację..”. Pozwólmy tym uczuciom pobyć, a potem odpłynąć, tak jak fali morskiej, która chłodzi stopy i pozostawia przyjemne uczucie orzeźwienia.
Drugi błąd ma miejsce, gdy próbujemy odepchnąć i wyprzeć emocje.
A one przecież same odpłyną w swoim czasie. Potrzebują tylko chwili, żeby z nami pobyć i być może przekazać nam jakąś ważną wiadomość. Na przykład, że potrzebujemy odpocząć, zadbać o siebie. Może mamy niezaspokojoną potrzebę samorealizacji, kreatywności, prywatności, piękna, miłości, radości? No jaką? Jaką? Pomyśl. Czego potrzebujesz i nazwij to? A może zwyczajnie snu i jedzenia? Przyjrzyj się. Za każdą trudną emocją, kryje się jakiś przekaz, ukryte pragnienie lub codzienna potrzeba.
Kiedy wiesz co czujesz i czego potrzebujesz, o wiele łatwiej jest znaleźć pomoc i rozwiązanie.
Ja dziś czułam ogromne zdenerwowanie. Chciałam skończyć ten artykuł, ale dzieci co chwilę mnie odrywały od pracy. Pomyślałam: „Czuję złość i frustrację. Potrzebuję spokoju, potrzebuję popracować w skupieniu.”
I przyszło rozwiązanie: „Dobra, teraz odpuszczę. Zamknę komputer. Porozmawiam i pobawię się z dziećmi, a kiedy Tomek wróci z pracy, wyjdę z domu.”
Kiedy nadszedł wieczór, wzięłam komputer pod pachę i właśnie piszę do Was z tarasu mojej ulubionej knajpki „Kto wypuścił Skowronka”, popijając jaśminową herbatę. Jest pięknie. Czuję zapach lata. Wokół ludzie śmieją się i rozmawiają. Napięcie odpłynęło. Mam za to radość i wenę w sobie.
Nie trzymaj ani nie odpychaj trudnych uczuć. One są dobre. Doceń je, pobądź z nimi i pozwól im przez siebie przepłynąć. Przypływ, odpływ.
Żeby ten przepływ był harmonijny pomagają różne rzeczy. Na przykład synchronizacja czakr, ugruntowanie ciała, świadomy oddech, uważność. Czasem dobrze działa wykrzyczenie złości w zamkniętym aucie, ciosy w poduszkę, czasem kartka, długopis i spisanie tego, co nam w duszy siedzi, czasem przekopanie ogródka, spacer, muzyka i… no właśnie! Taniec! Spontaniczny, ekspresyjny, z głębi serca!
W tańcu ciało, dusza i umysł się jednoczą. Odkrywasz co czujesz i czego potrzebujesz. I znajdujesz rozwiązania. Pisałam o tym ostatnio tutaj.
Energia krąży, wibracje rosną, oddech się reguluje, zmysły wyostrzają, emocje buzują. I rozładowują :)
Przypływ i odpływ, wdech i wydech, raz i dwa. Czyżby to samba?! ;)
Przygotowałam dla Ciebie sambową playlistę na YouTube. Wstań i zatańcz! Nie czekaj na „odpowiednią” chwilę. Zatańcz teraz, pozwól energii płynąć :)
I napisz mi jak poczułeś się w tych rytmach?
Życzę Ci swobodnego przepływu emocji i uczuć! W tańcu i w życiu!
Czy znasz jeszcze jakiś inny sposób na trudne emocje?
Podziel się proszę w komentarzu.
Autor tekstu: Ania Protas Rachwalska
Dodaj komentarz